Konie w stodole, a koty w szafie
Wybaczcie jakość (a raczej jej brak) zdjęcia, ale jesteśmy ciągle bez aparatu. W każdym bądź razie wychodzi na to, że styczeń w Naszej Szkapie sponsoruje CYFRA DWA. Przedwczoraj przyjechały dwa konie, a chwilę temu Michał przywiózł dwa kotki… z szafy! Dlaczego z szafy? Pozwólcie, że opiszę całą sytuację.
Przed południem zadzwonił telefon. Nie lubię, kiedy dzwoni, bo zawsze zwiastuje to jakieś kłopoty. Zawsze. Nie zdążyłam odebrać, więc wykorzystałam sytuację (tłumacząc, że jestem tak STRAAASZNIE zajęta) i kazałam Michałowi oddzwonić. Sprytnie, prawda? 😉 To była Pani Jadzia, u której kilka razy robiliśmy akcje wyłapywania i sterylizacji kotów. Może pamiętacie kolorowe koteczki – wiele z nich znalazło u Was nowe domy. W Zerówce zostały: Szylkretka, Trina i Sreberko. Odnajdziecie je na stronie.
Pani Jadzia nigdy nie dzwoni „na ploteczki”. Nigdy. Czyli wiadomo – jest sprawa do załatwienia. Wdech, wydech. Michał burka coś do słuchawki i kręci głową. Spotyka moje oczy wzrokiem i widzę niemal wyraźnie tę żarówkę, która mu się zaświeciła nad głową. „To ja podam Agnieszkę!”. Yhy, tyle było z mojego sprytnego planu. Biorę telefon, zaczynamy rozmawiać. Michał dalej kręci głową (obawiam się, że zaraz mu odpadnie). Starsza Pani Profesor. Starsza Kotka. Kotka niewychodząca, raz uciekła. Z szafy wyszły odchowane już kocięta. Wskakują na łóżko i na głowę Pani Profesor. Tak być nie może. Pani Profesor nie ma pieniędzy ani zdrowia (lat 84). Czy mogłoby być tak, jak i w ubiegłych latach, że przyjedziemy po kocięta? Wiję się jak piskorz, Michał już na mnie nie patrzy. „No to jak, jest jakaś nadzieja?” – odpowiadam, że za godzinę przyjedziemy…
Kocięta są dwa – dzikawe, waleczne, potrafią wykorzystać pazury! Płci jeszcze nie sprawdzałam, zabarykadowały się… pod szafą.
Po pierwsze primo potrzebne jest jedzonko. Po drugie primo grosiki na odrobaczanie, szczepienie oraz zaopiekowanie Starszej Kotki, żeby kolejnych maluchów nie było.
0 komentarzy do “I jeszcze kocięta z szafy!”Dodaj swoje →